Od czego się zaczęło? Jest to długa historia, więc usiądźcie sobie wygodnie na fotelach i posłuchajcie.. Te parę minut Was nie zbawi, ale zrozumiecie co czuję.. Może mi pomożecie?
Wszystko konkretnie zaczęło się w dniu moich 6 urodzin. Byłam wtedy bardzo podekscytowana. JA. Słodka mała brunetka o piwnych oczach i zniewalająco słodkim uśmiechu. Miałam wtedy wysoką samoocenę jak na dziewczynkę. To się teraz zmieniło, ale nie zmieniajmy tematu..
Chodziłam z kąta do kąta z uśmiechem. Szczerzyłam się do każdego, kto akurat przechodził obok mnie. Nie umiałam po prostu wytrzymać, ponieważ chciałam już teraz znaleźć prezenty. Ubrana w zwiewną białą sukienkę i białe tenisówki wyszłam do Ogrodu. Tam była już moja rodzina. Wszyscy szykowali ogród do przyjęcia dla mnie. Cieszyłam się jak głupia, tak w skrócie. Pamiętam wciąż słowa matki, która ciągle mnie uspokajała. To nie była moja wina, że energia rozpierała mnie od środka. Dopiero po kilku godzinach wszystko się zaczęło. Całe moje życie rozpoczęło się, gdy do ręki dostałam wielkie pudełko, opakowane w niebieski papier. Poczułam "coś" w sobie. Poczułam, że rzecz w środku zmieni wszystko. Powoli zaczęłam odpakowywać prezent. Moim oczom pokazał się.. zestaw karaoke. Spojrzałam na Ciocię i Wujka, którzy podobno dali mi ten prezent. Podbiegłam do nich i mocno przytuliłam.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy nic o śpiewie, ale dokładnie pamiętam, że w tym wieku znałam milion piosenek z przeróżnych bajek. Poprosiłam Tatę, aby sprawił, by to wszystko zadziałało. Obejrzałam w tym czasie resztę prezentów. Pełno zabawek, lalek, ubrań, ozdób i książek. To wszystko było dla mnie.. magiczne. Atmosfera była niesamowita. Te wspomnienia są najpiękniejsze. Po kilku minutach mogłam zacząć śpiewać. Na płycie znajdowały się znane piosenki z bajek. Oczywiście od razu wybrałam swoją ulubioną piosenkę Mój Brat Niedźwiedź "I ty możesz zostać z nami".
Sama nie wiem czemu, ale ta piosenka miała dla mnie - małej dziewczynki - duże znaczenie. Zaczęłam śpiewać, a cała rodzina słuchała w skupieniu. Mój cieniutki głosik roznosił się po całej okolicy. Mama oczywiście musiała się rozkleić. Kolejny raz mnie zadziwili. Wtedy traktowałam to jako zabawę. Wtedy to wszystko było takie proste. Po prostu wydobywasz z siebie dźwięk. Nieważne czy jest czysty czy nie. Starasz się śpiewać całą sobą. Dziecięcy głos jest najlepszy, czyż nie? Potem się wszystko zmienia..
W wieku 9 lat mama zapisała mnie na dodatkowe lekcje śpiewu. Ona wiedziała, że wyrośnie ze mnie coś wspaniałego, co w przyszłości będą nazywać "Niezłym Talentem". Może miała rację? Tylko szkoda, że ja w to nie wierzyłam.. Do czasu.
Od lekcji śpiewu dosłownie kolejny raz wszystko się zmieniło. Kolejne osoby zauważały u mnie to Coś. A ja nadal tego nie czułam. Występowałam na różnych konkursach. Trenowałam dniami i nocami. Jedyną zasadą jaką przyjmowałam do myśli to - Nie daj się ponieść. Rób to co kochasz. To wszystko ma być przyjemnością, a nie rozkazem. - Powtarzałam to sobie co dzień rano i wieczorem. Starałam się tego nie łamać. Udawało mi się. Nikt mnie do niczego nie zmuszał, a ja sprawiałam przyjemność dla umysłu słuchaczy.
Do czego można porównać mój głos? Czasami się zastanawiam nad tym.
Był lekki, ale mocny. Głośny, ale cichy. Łagodny, ale ostry.
Kompletny odjazd był z moim głosem. Na scenie nic nie czułam. Byłam tylko Ja i Muzyka. Wszystko ze mnie tak samo wychodziło. Zapominałam o całym otaczającym mnie świecie. Starałam się pokazać całą Siebie w śpiewaniu. Uczucie spełnienia podczas występu, to jedyna rzecz nad którą ciągle pracuję. Staram się dojść do perfekcji, aby spełnić swoje marzenia. MOJE marzenia. NIE mojej rodziny.
W wieku 13 lat wszystko się zaczęło. Cała moja kariera. Najpierw krótkie filmiki różnych występów. Widzów było coraz więcej. Jako młoda dziewczyna sama się zastanawiałam, czy rzeczywiście tyle ludzi jest na tym świecie. I to właśnie w tym wieku poznałam najważniejszą osobę w moim życiu. - Pawła. Przeprowadził się on do Manchesteru z Polski. Słyszałam o tym państwie, ale jakoś nie zatapiałam się w jego historię oraz kulturę. Z chłopakiem zaprzyjaźniłam się od razu. Lubiliśmy razem spędzać czas. Czułam się przy nim bardzo dobrze. Jednak nigdy nie przekroczyłam granicy przyjaźni. Nie dopuszczałam do siebie żadnego chłopaka w tej "kwestii", ponieważ wtedy to było dla mnie.. niedopuszczalne..?
O dziwo Paweł uwielbiał mnie słuchać. A co najważniejsze, nagrywać mnie. Często montował różne filmiki i tworzył coś fajnego. Mieliśmy z tego ubaw, a to było najważniejsze, czyż nie?
Btw.. Już w tak młodym wieku stałam się "gwiazdą". Albo inaczej.. Stałam się rozpoznawalna. W wieku 14 lat poszłam do znanego programu muzycznego. Coś w stylu XFactor lub Idol. Chciałam się pokazać. No i pokazałam. Jurorzy byli mną zachwyceni. Niestety byłam za młoda, ale cieszyli się, że przyszłam do tego programu. Wszystko co chciałam w tym momencie zrobić.. zrobiłam. I się z tego powodu cieszyłam.
Dopiero rok później zaczął się koszmar. Był to najgorszy okres w moim życiu. Czemu? Zaczęłam tracić głos. Nigdy nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Lekarze, u których się leczyłam, zawsze mówili to samo.
- Nic tu nie poradzimy. Możemy jedynie operować. - cały czas powtarzali to samo. Co ja zrobiłam? Ja, głupia nastolatka się zgodziłam. To była zdecydowanie najgłupsza decyzja w moim życiu. No bardziej głupim nie da się być. Teraz żałuję tego wszystkiego.
Po kilku tygodniach nadszedł dzień operacji. Leżałam na stole operacyjnym, a nade mną stali lekarze. Podali mi narkozę i odpłynęłam. Z tego co mi powiedziano długo po tym.. Operacja trwała ponad 4h. Obudziwszy się z kilkudniowej śpiączki, od razu poczułam, że coś złego się stało. Rodzice nie weszli mnie odwiedzić. Jedynie stali za szybą i wpatrywali się We mnie. Tata obejmował mamę, która płakała. Zresztą.. Sama wolałam nie wiedzieć co się stało. Dopiero po kilku godzinach w końcu ktoś zaszczycił mnie swoją obecnością. Był to Paweł. Nie taki wesoły jak zawsze, ale.. No był. I to się liczyło.
- Margaret.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć.. - te słowa raczej nie zapowiadają szczęśliwych informacji..
- Po prostu powiedz. - teraz żałuję tych słów. Wypowiedziawszy te słowa, poczułam nieznośny ból w gardle. Nie wiedziałam co to oznacza, ale na pewno nie to co chciałam.
- Nie możesz już śpiewać.. Operacja.. Się nie udała. - powiedział z przerwami.
Szybko odwróciłam wzrok i zacisnęłam pięści na pościeli i powstrzymałam łzy.
- Zostaw mnie samą. - kolejny ból..
Wtedy Paweł spełnił moją prośbę. Leżałam jeszcze przez dwa dni na badaniach. Rodzice po mnie przyszli, ale nic nie mówili. Byłam im za to wdzięczna, ale to co się stało miesiąc później.. Kompletnie mnie zdołowało. Do domu przyjechała rodzina, która od taty dowiedziała się o wszystkim. To było straszne uczucie, gdy słuchało się wszystkich współczuć z ich strony. Cały ból powrócił z podwójną siłą.
Po tym "rodzinnym spotkaniu" zamknęłam się w sobie w pokoju.. na 2 tygodnie. Nigdzie nie wychodziłam. Z nikim się nie kontaktowałam. Miałam jedynie nadzieję, że to zły sen. Jednak.. Naprawdę tak nie było.
Teraz już wiecie jakiego kopa w dupę potrafi dać życie. Starałam się do przeżyć, ale.. Po prostu nie umiałam. Śpiewanie było dla mnie życiem, a teraz to wszystko straciłam. Przez to wszystko się stoczyłam. Nie tryskałam energią jak dawniej.
Kim jestem teraz? - Nastolatką, którą znają wszyscy przez jej historię. Niekiedy lekarze do mnie dzwonią, ale ich ignoruje. Zniszczyli mój głos. Zniszczyli MNIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz